Czy warto uczyć się języków z aplikacji mobilnych? W poprzednim tekście tego cyklu przekonywałam, że jak najbardziej. Dziś skupię się na trzech najważniejszych, przetestowanych przeze mnie aplikacjach i omówię ich najważniejsze wady i zalety.

 

Zanim wybrałam jedną, najfajniejszą aplikację, przekopałam się przez kilka(naście) innych. Jedne były w porządku, o innych szkoda gadać.

Weź pod uwagę, że najlepsze aplikacje do nauki języków oceniać mogę wyłącznie z perspektywy nauki języka niemieckiego. Jak już wspominałam w głównym tekście, bardzo dużo zależy od tego, jak w danej aplikacji przygotowano lekcje. To, że w którejś z nich dobrze uczyło mi się niemieckiego, nie znaczy, że będzie ona tak samo dobra do nauki francuskiego i angielskiego.

W zestawieniu znajdziesz najlepsze aplikacje do nauki więcej, niż jednego języka. Pamiętaj, że są też programy dedykowane, ale pominęłam je tutaj z wiadomych względów.

Najlepsze aplikacje do nauki języków obcych

BUSUU

Języki: angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, japoński, portugalski, rosyjski, turecki, arabski, chiński, polski
Platforma: Android, iOS, Web
Cena: częściowo darmowa (dostęp do niektórych funkcji płatny)

busuu

Busuu jest jednocześnie aplikacją mobilną i portalem edukacyjnym. W wygodny sposób możesz uczyć się aż 12 różnych języków, w tym polskiego.

Zaletą Busuu jest nacisk na najważniejsze informacje na początku kursu. Już po kilku pierwszych lekcjach wiesz, jak się przedstawić, co powiedzieć w restauracji i jak będzie to brzmiało w normalnej konwersacji. Aplikacja jest przejrzysta i zawiera wszystko, czego możesz oczekiwać od multimedialnej nauki języka – ma lektora, fiszki, dobre ćwiczenia ułatwiające budowanie zdań i wypowiedzi pisemne.

No właśnie, o tych ostatnich warto powiedzieć kilka słów, bo Busuu pod tym względem błyszczy. Chodzi o sprawdzanie krótkich wypowiedzi pisemnych przez native speakerów z innych krajów. Działa to bardzo prosto: piszesz kilka zdań na zadany temat i wysyłasz na platformę, a użytkownicy mogą poprawić i ocenić zadanie. Oczywiście, działa to też w drugą stronę i czasem zostaniesz poproszony o ocenienie pracy innych. Nie ma tam jednak dla nas, Polaków, dużo roboty. Bo choć w aplikacji można się uczyć naszego rodzimego języka, to chętnych jakby na lekarstwo.

Niestety, większość opcji Busuu jest płatna: możliwość uczenia się paru języków naraz, dodatkowe lekcje związane z danym zagadnieniem (w tym, często, gramatyka), dostęp do specjalistycznych kursów (np. języka biznesowego). Biorąc pod uwagę, że na rynku istnieje co najmniej jedna całkowicie bezpłatna inicjatywa, aplikacja nie jest moim pierwszym wyborem.

DUOLINGO

Języki: hiszpański, francuski, niemiecki, włoski i portugalski, niderlandzki, irlandzki, duński, szwedzki, rosyjski, węgierski, turecki, polski, rumuński
Platforma: Android, iOS, Web
Cena: 100% darmowa

duolingo

Bez trzymania cię w niepewności – tak, to Duolingo używam do nauki języka niemieckiego. Duży udział w tej decyzji ma fakt, że Duolingo jest w 100% darmowe, bez reklam i bez ukrytych płatności.

Jak to możliwe? Ano możliwe, bo misją twórców Duolingo jest nauczanie języków wszystkich, za darmo, w przystępny sposób. Firma utrzymuje się z profesjonalnych tłumaczeń, ale ich główna działalność jest (i zawsze będzie) darmowa. Fajnie, nie?

Ano fajnie, dlatego właśnie moje serducho zostało przy Duolingo, nawet mimo małych niedociągnięć.

Ale zacznijmy od zalet. Aplikacja jest faktycznie w 100% darmowa i za to mu chwała. Dodatkowo, kursy językowe mogą współtworzyć sami użytkownicy (oczywiście pod czujnym okiem profesjonalistów), Duolingo posiada też własną webową platformę, można więc uczyć się zarówno online, jak i na ekranie komórki.

Nauka podzielona jest na zgrabne, małe lekcje, oscylujące wokół jednej tematyki (np. jedzenie, pojazdy, dni tygodnia itp.). Jeśli zagadnienia są ci już znane, możesz przeskoczyć całe działy dzięki testowi sprawdzającemu.

Jeśli chodzi o ćwiczenia, to Duolingo koncentruje się przede wszystkim na tłumaczeniach, wymowie (są ćwiczenia mówione), rzadziej na pisaniu czy gramatyce.

No właśnie, a skoro już o tym mowa: mimo, że jestem już całkiem daleko w kursie, ani razu Duolingo nie poprosiło mnie o napisanie dłuższej formy (czego od początku uczy Busuu) albo przygotowanie dialogu symulującego codzienną rozmowę. Trochę szkoda, bo jako dorosły uczeń najbardziej zależy mi na poznaniu języka do komunikacji z innymi. Zdarzają się też, omówione w głównym tekście na blogu, tłumaczeniowe koszmarki – czyli zdania gramatycznie poprawne, ale nijak mające się do rzeczywistości (wspomniane już słonie pijące mleko).

Krytyczną wadą Duolingo jest tylko jeden kurs dostępny po polsku – czyli angielski. Jeśli chcesz uczyć się mowy innego kraju (np. niemieckiego), musisz przełączyć się na inny język (najczęściej angielski) i szkolić się z tego poziomu. Z tego, co mi wiadomo, nie zmieni się to w najbliższej przyszłości, a szkoda.

MEMRISE

Języki: ponad 100 różnych, w tym Esperanto czy Klingoński!
Platforma: Android, iOS, Web
Cena: częściowo darmowa (dostęp do niektórych funkcji płatny)

memrise

Memrise to aplikacja-kombajn, który oprócz nauki języków pomaga w przyswajaniu wiadomości z geografii, historii, popkultury… Oczywiście nie mnie oceniać inne jej aspekty, bo uczyłam się / uczę z niej wyłącznie niemieckich słówek.

No właśnie, słówek, bo Memrise koncentruje się na przyswojeniu i zapamiętaniu ich jak największej liczby. Robi to, stosując przeróżne mnemotechniki i kładąc nacisk na powtarzanie słów i zwrotów tak długo, aż wkujesz je na blachę. Jakie to techniki? Najciekawszą z nich są chyba memy, tworzone przez użytkowników, które wizualizują dane słowo i pozwalają osadzić je w kontekście.

Po kilku lekcjach aplikacja „wyłapuje” słowa i zwroty, z którymi masz problemy i proponuje ich powtarzanie. Oprócz tego ma strasznie przyjazny interfejs, a sympatycznie napisane instrukcje i wynagradzanie użytkownika za wszystko co zrobi (pochwałą czy punktami) sprawia, że aż chce się do niej wracać.

Całość brzmi bardzo fajnie, ale oczywiście do końca różowo nie jest. Przed wszystkim, niemieckiego również muszę uczyć się po angielsku. Wprawdzie polecenia wydawane są po polsku, ale już tłumaczenia nie. Znów rzecz nie do przeskoczenia dla osób, które angielskiego nie znają. Również memy ułatwiające zapamiętywanie są przystosowane do angielskiego użytkownika (jak chociażby ten, który każe skojarzyć niemieckie słówko ich, czyli „ja” z angielskim I, pogrubiając literę i w ich), trzeba więc być mocno biegłym w lengłydżu, żeby na cokolwiek się przydały. Choć z drugiej strony muszę przyznać, że jeśli wczytać się w te tłumaczenia, podpowiedzi i skojarzenia, to faktycznie dużo łatwiej zapamiętać zadane słowa i zwroty. Podwójnie więc szkoda, że nie ma polskiej bazy.

No i, najważniejsze, Memrise nie jest w 100% darmowa. Opcja premium to między innymi dostęp do zaawansowanych statystyk, algorytm, który ułatwia wyłapywanie słów, z którymi mamy szczególny problem, czy pomoc native speakerów. Ale biorąc pod uwagę dość zaporową dla Polaka cenę (prawie 9 EUR miesięcznie) i subskrybcyjny model płatności, nie jest to atrakcyjna oferta.

HELLOTALK

Języki: ponad 100 różnych języków
Platforma: Android, iOS
Cena: częściowo darmowa (dostęp do niektórych funkcji płatny)

hellotalk

Jeśli twoim celem jest nauka mówienia, lubisz poznawać nowych ludzi i chcesz od samego początku znać praktyczne aspekty języka, HelloTalk jest zdecydowanie dla ciebie!

HelloTalk to nic innego, jak międzynarodowy chat i wymiana usług. Opiera się o prostą zasadę – ty znasz jakiś język i ktoś zna jakiś język, więc dlaczego nie nauczyć się ich wzajemnie?

Po zalogowaniu się do aplikacji, ustalasz swój ojczysty język oraz poziom języka, którego chcesz się nauczyć. Następnie aplikacja sugeruje ci osoby, z którymi możesz czatować albo nawet przeprowadzać rozmowy głosowe. I tyle! :)

Chat ma sporo opcji – tłumaczenie „w locie” co napisała druga osoba, zapis audio do tekstu, rysowanie (jeśli nie wiesz, jak coś powiedzieć), opcję dodawania zdjęć, poprawiania wypowiedzi partnera czy nawet videochatu. Możesz zapisywać zdania czy całe konwersacje i wracać do nich po czasie.

Niestety, HelloTalk nie posiada żadnej opcji oceniania użytkowników. Nie wiesz więc, czy osoba którą wybierzesz do rozmowy nie okaże się przez przypadek trollem albo zdesperowanym singlem. Bo to chyba jest największa wada HelloTalka – część osób traktuje ją jako aplikację randkową, co zresztą wspiera rozbudowany profil ze zdjęciem, określanie wieku, płci i miejsca pochodzenia. Masz jednakowe szanse, żeby natknąć się na kogoś sympatycznego, jak i skrzywionego emocjonalnie popaprańca. Taki urok darmowych aplikacji do chatu, niestety.

Należy oczywiście wspomnieć, że aplikacja jest darmowa tylko w części. I że również oferuje subskrybcyjny model płatności. Jest wprawdzie nieco tańsza od Memrise (4,99 EUR za miesiąc), ale w dalszym ciągu to konkretny pieniądz dla osoby zarabiającej w złotówkach. W wersji premium dostajemy wszystkiego więcej: nieograniczone tłumaczenia, transliteracje i transkrypcje, zwiększoną listę kontaktów… Ciekawe opcje, ale chyba wyłącznie dla kogoś, kto już mocno wkręci się w platformę.

// A jakich aplikacji ty używasz? Podziel się w komentarzach!