Kiedy zaczynałam Life Geeka, oprócz pracy etatowej byłam jeszcze niezależnym konsultantem marketingowym. Miałam już dwie prace, ale zachciało mi się trzeciej. I tak powstał Life Geek.
Wiem, że budując go, popełniłam mnóstwo błędów. Mój pomysł na biznes i zakres obowiązków ewoluował. Dziś wiem dużo więcej i gdybym miała zaczynać, chciałabym, żeby ktoś dał mi takie rady, jakimi dzielę się z tobą.
Nie będę opowiadać ci o produktywnych „hackach”, typu: „Zamiast rozcinać opakowanie płatków, rozerwij je i zaoszczędź 30 sekund!” (Jest taki hack? Nie wiem ;)).
Bo to trochę tak, jak powiedzieć zadłużonemu: „Nie kupuj kawy na wynos, to codziennie zaoszczędzisz 8 zł”.
Nie tu tkwi problem! Potrzeba systemowych rozwiązań. I taki właśnie no bullshit guide, jakby powiedzieli w lengłydżu, przedstawiam ci poniżej.
Oto więc krótki poradnik:
Jak znaleźć czas na biznes
1. Żeby mieć czas na biznes, musisz zacząć szukać
Nie, nie zamieniłam się w mistrza Zen od siedmiu boleści. Ale tym banalnym zdaniem chcę ci zwrócić uwagę na jedną rzecz:
Czas się magicznie nie wyczaruje. Nie przyjdzie wróżka chrzestna i nie podaruje ci dwudziestej piątej godziny w dobie. Czas się znajduje. A znajduje się go tylko…szukając.
Jeśli chcesz poprawić organizację, musisz włożyć w to pracę. Samo postanowienie nie wystarczy, by świat się wokół niego magicznie poukładał!
Gdyby tak było, wszyscy bylibyśmy szczupli, młodzi i obrzydliwie bogaci. ;)
„Nie mam czasu” jest bardzo wygodną wymówką. Każdy potrafi zapchać swój kalendarz. Ale by wypełnić go sensownie? To już większa sztuka.
Dlatego musisz zaprzyjaźnić się z organizacją i planowaniem (czy ja bym w ogóle mogła powiedzieć coś innego? ;)). Nie musisz zostać mistrzem produktywności. Możesz to zrobić na podstawowym poziomie, jak w tym tekście:
📖 CZYTAJ: Jak planować i nie zwariować? Praktyczne wskazówki dla początkujących
Planuj tygodnie, zapisuj rzeczy w kalendarzu i rób tygodniowe podsumowania. Tylko tyle (i aż) tyle.
Weź odpowiedzialność za swój kalendarz, a zrobisz pierwszy krok do znalezienia czasu na biznes. Oczywiście, to automagicznie nie sprawi, że uwolnisz nagle 17 godzin tygodniowo, ale wiesz, co ci da?
Świadomość tego, jak spędzasz czas. Co możesz odpuścić. I w których momentach dnia wykroić czas na dodatkową pracę.
Czyli: kontrolę. Której bardzo, ale to bardzo potrzebujesz.
Nie wiesz, co i jak zorganizować? Możesz zacząć od tych 92 rzeczy do wpisania do kalendarza albo mojej lubionej metody brain dump.
2. Wybierz priorytety i się ich trzymaj
Bardzo lubię pytać moich klientów:
„Jeśli nie miałbyś żadnych wątpliwości, a tylko odwagę do zrealizowania tego, czego pragniesz, to jaki byłby następny, logiczny krok, by pójść mocno do przodu?”
No więc…? :)
Zastanów się, poczekam.
Okej, może jeszcze tylko jedno. „Następny, logiczny krok, by pójść mocno do przodu” oznacza coś, o czym wiesz, że trzeba zrobić, ale zasłaniasz się „nie mam jeszcze”, tj. nie mam jeszcze wiedzy, nie mam jeszcze rozpoznawalności… Gdyby tych wymówek nie było, to jaki byłby następny logiczny krok?
Masz?
No to masz priorytet na następne 2-3 miesiące. Nie rób „wszystkiego”. Nie ucz się „wszystkiego”. Nie kupuj następnych kursów czy szkoleń.
Znajdź czas na ten jeden „następny logiczny krok”.
Następne logiczne kroki rzadko są tematami na pełen etat, bo to twoje kroki, a nie kroki 100-metrowego olbrzyma. ;) I dzięki temu łatwiej znajdziesz na nie czas.
3. Dopasuj zadania do poziomu energii
Każdy z nas ma momenty w ciągu dnia, kiedy pracuje mu się lepiej albo gorzej. Nie u każdego są takie same. Wynika to zarówno z chronotypu (o którym pisałam na Instagramie), jak i ze stylu życia, jaki prowadzisz.
Niektórzy przefantastycznie czują się, pracując nad swoimi biznesami…przed pracą etatową (słyszałam nawet o ludziach, którzy wstawali o 3:30, żeby popracować – nie polecam), inni uwielbiają wieczory.
Badania mówią, że dwa najlepsze momenty na pracę kreatywną, to 10-12 rano i…16-22. Jeśli więc masz czas na pracę tylko wieczorem, to biologia stoi po twojej stronie! :)
Poobserwuj się przez tydzień i zastanów, kiedy twoja głowa jest najświeższa, jak wygląda rytm dnia. Znajdź w nim momenty na spokojną pracę. Obojętnie, czy to pół godziny, czy cztery.
Każdą pracę da się wykonać szybciej, jeśli tylko ją zaplanujesz. Ale o tym jeszcze niżej.
Kiedy pracowałam na etacie, starałam się przyjechać do pracy tak szybko, jak to możliwe, sprawnie zrobić robotę i wyjść o czasie, żeby wieczorem mieć czas na pisanie. Po południu pisze mi się bardzo przyzwoicie, a poranki wolałam zostawić na pracę etatową – żeby nie zostawać po godzinach.
4. Dopasuj zadania do czasu, a nie czas do zadań
Jeśli nie weźmiesz czasu w garść, rozleje się jak niedosmażona jajecznica (Natalio Cohelo).
Mówi o tym prawo Parkinsona:
„Zadania rozciągają się na cały czas, który masz dostępny na ich wykonanie”.
Ten mądry człowiek zauważył, że zadania lubią się kurczyć lub rozciągać proporcjonalnie do tego, jakie masz dla nich ramy (o czym poniżej) i deadline’y.
Znasz taką sytuację, w której nagle, na kilka dni przed deadlinem, udaje ci się wykonać zadania z całego miesiąca? No właśnie.
W pracy na swoim trudno o deadline’y, ale to nie znaczy, że nie możesz zastosować prawa Parkinsona do wykonywania rzeczy sprawniej.
Nie wierzysz?
Zaprzyjaźnij się z metodą Pomodoro. Ustaw stoper na 25 minut i zobacz, że zaczniesz ścigać się z czasem. Bo tak to działa.
Kiedy Life Geek był jeszcze zajęciem „po pracy”, miałam nawyk pracowania moją rutyną była praca przez 4 „pomidory” (z metody Pomodoro), czyli dwie godziny. Niedużo, ale za to regularnie – codziennie lub prawie codziennie.
Czasem wychodziło więcej, kiedy akurat miałam na to czas i energię, ale prawie nigdy – mniej. Efekt? Ogrom treści, które widzisz na Life Geeku i bardzo zaangażowana społeczność. No i dużo prostsza decyzja o przejściu „na swoje”.
Nie wierzysz, że mając maksymalnie 2 godziny dziennie, możesz prowadzić biznes? To popatrz na Olę Gościniak, która ma świetne wyniki, jest młodą mamą i ma tylko…dwie godziny dziennie na pracę. To działa!
5. Łącz zadania w bloki
Blokowanie (albo łączenie w bloki) to nic innego, jak planowanie porcji czasu na jeden rodzajem zadań.
Wyobraź sobie, że masz do wysłania kilka newsletterów. W normalnym trybie napiszesz jeden, dodasz formatowanie, dodasz linki, ustawisz i wyślesz. Ustawiając zadania w bloki, możesz albo: poświęcić 2-3 godziny na napisanie i ustawienie kilku newsletterów do przodu (blok pracy z newsletterem), albo zrobić coś lepszego, czyli…
…blok pracy z pisaniem. W takim trybie pracę ustawiasz tak, by napisać jak najwięcej treści, na przykład newsletterów, ale może też wpisów na social media czy innych treści z nim powiązanych.
Redakcja, edycja i ustawianie to już inny blok.
Po co to robić? Z mojego doświadczenia i badań mądrzejszych ode mnie, działanie w ten sposób jest dużo wydajniejsze, niż przeskakiwanie pomiędzy różnymi typami zadań.
Dlaczego?
Jest kilka powodów:
- nie multitaskujesz – szybkie przełączanie się między zadaniami to też multitasking! Dla mózgu nie ma znaczenia, czy robisz dwie rzeczy naraz, czy co chwilę robisz coś nowego – koszt zmiany to obniżona koncentracja, większa podatność na rozproszenia i błędy;
- działasz strategicznie – dwie godziny na pisanie można dobrze zaplanować. Na przykład napisać newsletter w pół godziny, a potem od razu wykorzystać fragmenty do wpisów w social media, bo został ci czas na tworzenie. Zamiast myśleć o pojedynczym efekcie, skupiasz się na większej całości;
- masz większą jasność, co należy zrobić – prokrastynacja i nieefektywna praca bardzo często bierze się z tego, że tak naprawdę nie wiesz, czym będziesz zajmować się przez najbliższą godzinę! Brak list zadań, planu na dzień i pracy na konkretnych zadaniach wcale nie jest taki rzadki! Więc jeśli jesteś na bakier z planowaniem, nawet postanowienie „dwie godziny od teraz tylko piszę” będzie już dużą pomocą.
Praca w blokach jest szczególnie efektywna, kiedy masz mało czasu, a dużo do zrobienia – czyli na przykład pracując po godzinach nad własnym biznesem.
Jeśli masz maksymalnie godzinę dziennie, wyznacz konkretny rodzaj zadań, którym będziesz się zajmować w tym czasie, najlepiej dzieląc go na mini dni tematyczne, na przykład: poniedziałki wieczorem z pisaniem, środy ze stroną internetową, a piątki z planowaniem.
6. Pamiętaj, że żeby coś zbudować, musisz z czegoś zrezygnować
Nie da się robić wszystkiego tak, jak do tej pory i mieć nadzieję, że w wypchany plan dnia wciśniesz jeszcze pracę. Nikt tak nie potrafi. :)
Jeśli chcesz dołożyć coś nowego, musisz zrezygnować z czegoś innego. Ja rozwijając Life Geeka, pisałam co najmniej 2 godziny każdego wieczoru. Poświęcałam czas na domowe obowiązki, rozrywkę, czy spędzanie czasu ze znajomymi (w weekendy oczywiście nadrabiałam :)) tylko po to, by pracować nad swoim marzeniem.
Nie zajmowałam się też budowaniem firmy czy produktami, skupiłam się na dostarczaniu jak najlepszych treści moim czytelnikom. Odpuściłam więc też inne firmowe tematy.
Budowanie biznesu to zawsze koszt. Nie wierz nikomu, kto mówi inaczej.
Są trzy strony odpuszczania, na które musisz zwrócić uwagę:
- czym nie musisz się zajmować w tej chwili w związku z twoim biznesem? – może skup się tylko na super treściach na blogu? A może zrób tylko ten super produkt i nie stawiaj pięknej strony internetowej?
- co musisz odpuścić, żeby zajmować się swoim biznesem? – może w tym roku przeczytasz mniej książek, może nie uda ci się trenować do maratonu, twój dom nie będzie lśnił czystością albo nie obejrzysz tych 103948 odcinków ulubionego serialu na Netflixie;
- co musisz zorganizować inaczej, żeby zając się biznesem? – nie wszystko trzeba odpuszczać i na szczęście nikt ci nie każe. Ale jeśli nie możesz z czegoś zrezygnować, to zastanów się, jak to przeorganizować. Inne rozłożenie obowiązków domowych? Gotowanie posiłków do przodu? Wynajęcie kogoś do pomocy? „Ciche dni”, w których umawiasz się z rodziną, że zawsze nie ma cię dla innych (na przykład: czwartki z biznesem)?
7. Nie myl pracy z uczeniem się
Przygotowywanie się do pracy nie jest pracą. Nic, co realnie nie posuwa do przodu twojego pomysłu na biznes, a więc nie dąży do zdobycia pierwszego klienta, nie jest tak naprawdę pracą – w szczególności, jeśli masz bardzo mało czasu.
Przyswajanie każdego, najmniejszego kawałka wiedzy, robienie strategii i pięknych stron internetowych nie jest pracą. Jest przygotowywaniem się do pracy.
Pięknie opisał to James Clear, mówiąc o różnicy pomiędzy działaniem a pozostawaniem w ruchu. Przygotowywanie i uczenie się jest właśnie pozostawaniem w ruchu.
Znasz mis en place, metodę szefów kuchni? Szefowie kuchni nie zaczynają pracy, dopóki pomoc kuchenna nie przygotuje wszystkich składników, noży i sprzętów kuchennych. Dopiero wtedy chef zaczyna swoją pracę.
Do zadań należy się przygotować, ale kiedy masz już tę godzinę czy dwie na pracę, to naprawdę pracuj. Resztę, czyli poszerzanie wiedzy możesz zrobić…w wolnych przebiegach.
8. Wykorzystaj dodatkowy czas na naukę
Ta rada ociera się już o produktywne hacki rodem z lifehackerskich portali, ale prawda jest taka, że przy ograniczonej liczbie godzin nie ma innego wyjścia.
Wykorzystuj tzw. wolne przebiegi na naukę. Treści możesz konsumować w przeróżny sposób. Również podczas robienia innych, rutynowych działań.
Świetnym momentem na takie rzeczy jest dojazd do pracy. Możesz słuchać podcastów, zmywając, gotując obiad albo na spacerze. Czytać e-booki w wannie (to ja :)) albo…w ubikacji (nie udawajmy, że tak nie robimy, sorry :D). Słuchać książek prowadząc samochód. Opcji jest mnóstwo.
📖 CZYTAJ: Jak przeczytać 70 książek w roku dzięki dojazdom do pracy?
I to wszystko, co chciałam ci przekazać w kontekście tematu „jak znaleźć czas na biznes”. Spodziewaj się więcej treści w najbliższej przyszłości.
Na koniec tylko jedna rzecz – jeśli po tym tekście masz wrażenie, że „łeeee, to wszystko już gdzieś było, a ja dalej nie potrafię znaleźć na nic czasu!”, to: przestań tyle czytać i zacznij działać!
Tysiące osób rozwija swoje biznesy, łącząc pracę z macierzyństwem, etatem i hobby (choć niekoniecznie naraz). To się naprawdę da zrobić, pod warunkiem, że pochłanianie wiedzy zamienisz na jej wykorzystywanie w praktyce!
To oczywiście nie wszystkie wskazówki, jakie przydadzą ci się w budowaniu swojego biznesu po godzinach. Po więcej zapraszam niezmiennie na lifegeekowego Instagrama. A może ty masz jakiś pomysł na produktywną wskazówkę? Daj znać!