Procrastinatio, czyli po łacińsku – odroczenie, zwłoka. Prokrastynacja, to inaczej zwlekanie, odkładanie ważnych do wykonania czynności na inną godzinę, na inny dzień, na za 5 minut. Z pozoru niegroźna, zazwyczaj sprawia, że nie jesteśmy w stanie ruszyć z ważnymi dla nas projektami i zadaniami.
Ten tekst jest częścią miesiąca tematycznego dotyczącego prokrastynacji. W jego ramach odbędzie się specjalne wyzwanie na grupie Smart Living, a zapisani do newslettera otrzymają dodatkowe materiały wspierające walkę z odwlekaniem. Zachęcam też do odwiedzania lifegeekowego instagrama, gdzie pojawią się użyteczne anty-prokrastynacyjne lifehacki.
Prokrastynacja i lenistwo – czy to to samo?
Zacznijmy od rozróżnienia prokrastynacji i lenistwa. Lenistwo jest stanem, w którym czerpiemy radość z tego, że nic nie robimy. Na przykład kiedy leniuchujemy radośnie na hamaczku podczas zasłużonych wakacji. Niecnierobienie nie wiąże się z żadnym nieprzyjemnym uczuciem czy stanem.
Prokrastynator działa inaczej. Doskonale wie, że należy wykonać pewną pracę, ale z różnych powodów nie umie lub nie chce się za nią zabrać. Z prokrastynacją wiążą się wyrzuty sumienia, których zwykły leń nie odczuwa. W skrajnych przypadkach prokrastynacja może prowadzić do depresji i innych nieprzyjemnych zaburzeń.
No to skoro źle czujemy się z prokrastynacją i czujemy, że trzeba działać, ale jakoś „nie możemy się do tego zmusić”, to jakie są powody odkładania rzeczy na później?
Dlaczego prokrastynujemy?
Paradoksalnie prokrastynacja może wynikać nie z niechęci do wykonania zadania, ale z tego, że nie wiemy jakie je wykonać lub boimy się porażki. Z tego powodu prokrastynacja może dotykać nie „zawodowych nierobów”, ale też odpowiedzialnych i ambitnych ludzi!
Konkretniej, przyjmuje się, że prokrastynacja wynikać może z:
- bliżej nieokreślonych celów – jeśli nie wiemy, jak zabrać się za duże zadanie albo nie mamy pojęcia, czy i jaki nasza praca ma sens, dużo trudniej zmusić się do działania;
- lęku przed porażką – szczególnie silne u perfekcjonistów, dla których wykonanie zadania jak najlepiej jest ważniejsze od zakończenia go. Jeszcze gorzej jest, jeśli mamy do zrobienia coś trudnego. Podświadomie wydaje nam się wtedy, że nie jesteśmy dość kompetentni, a przez to prawdopodobnie poniesiemy porażkę. Odwlekanie jest więc próbą odsunięcia od siebie nieprzyjemnych skutków;
- lęku przed sukcesem – tak, tak, prokrastynacja może dosięgać również tych, którzy są na dobrej drodze do odniesienia sukcesu! Z sukcesem wiążą się nowe obowiązki, zmiana dotychczasowego trybu życia, a przede wszystkim zdwojenie wysiłków, by z trudem wypracowany status nie zamienił się w porażkę. Dla osób, dla których ważniejszy od pracy jest po prostu spokój, mogą świadomie odwlekać w czasie działania, byle tylko nie doprowadzić do zmiany status quo;
- rozproszenia – czyli wszystko, co krzyczy o naszą uwagę – telefon, media społecznościowe, spotkania, wymiany maili, za głośna muzyka. W dobie rozwiniętych technologii i bombardujących nas powiadomień bardzo trudno skupić uwagę na wykonywaniu trudnych, nudnych zadań. Tym bardziej, jeśli natychmiastowa gratyfikacja w postaci serduszka na Instagramie czy wymiany zdań z na Messengerze kusi nawet w pracy;
- brak odpoczynku – paradoksalnie, prokrastynacja wynikać może z ogólnego przemęczenia. Masz już tyle na głowie, że nie masz siły, by zabrać się za coś nowego, ale z drugiej strony nie pozwalasz sobie na odpoczynek, bo terminy i deadline’y. Czy to jest na pewno prokrastynacja, czy może po prostu wypalenie – trudno stwierdzić, ważne jest jednak to, że przeciąganie zadań powoduje stres, a ten sprawia, że nie potrafisz się należycie odprężyć – błędne koło.
Jak rozpoznać prokrastyntora?
Rozpoznanie w kimś prokrastynatora jest łatwe, gorzej z samym sobą. Tymczasem objawy są banalnie proste do przewidzenia. Po pierwsze, robisz zadania na ostatnią chwilę, bynajmniej nie dlatego, że nie masz na nie wcześniej czasu. Czujesz się z tego powodu zły na samego siebie i wyrzucasz sobie, że nie potrafisz się zorganizować. Ciągle coś „wisi ci nad głową”.
Prokrastynatorzy zobowiązują się do wykonania jakiegoś zadania, mogą nawet wyglądać na pełnych entuzjazmu, ale w ostateczności gdy nadchodzi deadline, okazuje się, że jeszcze się do niego nie zabrali. I to mimo, że mieli na jego wykonanie dostateczną ilość czasu.
Co ważne, prokrastynator nie zawsze „zawala” we wszystkich aspektach życia. Bywa, że niektóre zadania są dla nas banalnie łatwe, inne przychodzą z trudem – i może się zdarzyć, że tylko w tych aspektach mamy skłonność do odkładania rzeczy na później.
Bo nawet najlepiej zorganizowani ludzie mogą prokrastynować, gdy trzeba posprzątać albo wyrzucić śmieci. ;)
Czy z prokrastynacją da się walczyć?
Oczywiście, że się da! Istnieje wiele dobrych sposobów, by pobudzić produktywność i zabić w sobie rasowego prokrastynatora. O wielu z nich (z naciskiem na rozproszenia związane z technologią) będziemy rozmawiać w kolejnym miesiącu. A są to:
- odcięcie się od technologicznych rozpraszaczy, szczególnie social media – zajmiemy się tym w pierwszej części miesiąca tematycznego;
- dobre zaplanowanie priorytetów i celów – jeśli wiemy, gdzie chcemy dojść, łatwiej zabrać się za trudniejsze i bardziej żmudne zadania. Tekst o dobrym planowaniu celów pojawił się już na blogu;
- zapisywanie wszystkich zadań – na przykład w Nozbe lub w kalendarzu;
- mądre zaplanowanie dnia – by nie wrzucić sobie za dużo na głowę. Ważny jest również balans między pracą a odpoczynkiem, o czym przeczytasz w lifegeekowym ebooku;
- najpierw zjedz żabę – czyli wykonanie najtrudniejszych i najgorszych zadań na początku – potem będzie już tylko z górki;
- metoda Pomodoro – czyli krótkie okresy pracy przerywane krótkimi przerwami. O metodzie Pomodoro rozmawiać będziemy w ramach miesiąca tematycznego;
- grywalizacja zadań – czyli punkty, nagrody i poziomy, na przykład według metody Superbetter;
- dobre przygotowanie miejsca pracy, czyli sztuczki i lifehacki, o których porozmawiamy na koniec miesiąca.
Tymczasem zachęcam cię do podzielenia się w komentarzach, jak u ciebie jest z prokrastynacją – jakie zadania najczęściej odkładasz na potem? Czy jest jedna rzecz, o której wiesz że powinieneś ruszyć do przodu, ale ciągle „nie wychodzi”? Daj znać!
Ja w sobie bardzo łatwo rozpoznaję taką osobę :P Najgorsze są dla mnie zadania, które lubię, np. projekt na studia u ulubionego profesora albo wpis na bloga o moich ukochanych slamach. Chcę zrobić to najlepiej, dać z siebie wszystko, ale kiedy jest wszystko? Dlatego nienawidzę tekstów motywacyjnych o robieniu na 100% i przekraczaniu granic. Bo gdzie są granice zaangażowania i moich możliwości? Mam wrażenie, ze wszystko robię gorzej niż bym mogła. Chyba klątwa zdolnego dziecka, od którego wszyscy wymagali, że będzie idealne we wszystkim zawsze. Nie lubię też zadań długodystansowych, jak licencjat, bo szybko mi się nudzą i nie wierzę w ich powodzenie.
No i oczywiście decyzje najgorsze, czyli dzwonienie do dentysty i wszelkie metody skazywania siebie na problemy i męczenie się. Lekarze, dodatkowe projekty, zapisanie się na fitness…
A dla odmiany smutnego tonu, najlepiej idą mi dlugie, samotne i pozbawione realnego celu zadania, czyli siedzenie w bibliotece i czytanie lektur na studia – mogłabym to robić całe życie ^^
Na sprzątanie i wyrzucenie śmieci zawsze znajdzie się czas. Zwłaszcza wtedy gdy trzeba np.: zacząć się uczyć do egzaminów na studiach ;)
Myślę, że prokrastynacja też jest w dużej mierze uzależniona od naszej strefy komfortu. Bo w końcu, aby coś zrobić wielokrotnie musimy z niej wyjść. A przecież wszyscy wiemy jak jest nam w niej przyjemnie ;) Do tego dochodzi strach – jak napisałaś – przed porażką i w zasadzie stoi się w miejscu bo jest nam tak wygodnie. A to nie tędy droga ;)
Szczególną formą prokrastynacji jest prokrastynacja snu. Polecam swój artykuł na ten temat – https://instytutpsychologiibiznesu.com/prokrastynacja-snu/ Z tekstu dowiesz się jakie są przyczyny i skutki prokrastynacji snu oraz jak jej przeciwdziałać.